Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 stycznia 2011

MARTA...KOLEJNA OPOWIEŚĆ.

Wspomnienia Marty

Szare listopadowe dni. Marta od kilku dni czuła się słaba i żyła w otulającej ją depresji.
Wszystkie lata swojego życia poświęciła innym. A sama gdzieś zaginęła.
Jakby nie miała marzeń i pragnień. Wszystko biegło ścieżką samotności.
Gdy urodziła syna… Wiedziała, że jej życie już potoczy się inaczej. Gdyż musi uważać na dziecko i siebie. Los podarował im coś, co nie pozwoli zapomnieć.
Życie ciągle w biegu. Nie pozwalające użalać się nad sobą. Myślała wiele razy nad tym, co usłyszała kiedyś. Ale nadal musiała stawić kroki bez użalania się. Dzieci były na pierwszym miejscu. A mąż był daleko. Zbyt daleko aby dziś jej podać dłoń.

I stało się. Myślała że to tylko chwilowe osłabienie. Nie miała siły na nic. Syn bawił się w swoim pokoju. Byli sami w domu. Cisza otulała dwie postacie.
Położyła się aby odpocząć. Nie wiedziała, że sen potrwa dłużej. Nie wiedziała gdzie ją zaprowadzi. Gdyż było dziecko w domu które potrzebowało opieki.

Powoli zasnęła. Straciła kontakt z życiem tu na ziemi i w mieszkaniu. Powoli odchodziła ścieżką, gdzie było przyjemnie. Nie znało się tam smaku i trudu. Ścieżka zapomnienia.
Albo ścieżka wielkiego szczęścia.
Usłyszała piękny śpiew. Takiego jeszcze nigdy nie słyszała w całym swoim życiu.
Pozwolił jej z wielką radością iść w tamtą stronę. W stronę gdzie nie żyje się umartwianiem.
To była strona czegoś, co każdy pragnie. Wolność i swoboda. Światło i uczucie ogromnej miłości
Zaciekawiona zaczęła iść coraz szybciej w tamtą stronę. Nie czuła zmęczenia gdy biegła.
Ujrzała tunel wypełniony światłem i wypełniony śpiewem. Barwną tęczą o której marzyła.
Nie czuła wahania aby wejść do tunelu. Było pragnienie tej ogromnej miłości.
To było coś innego niż jej każdy dzień. Ale nie mogła sobie przypomnieć. Jakie były jej dni.
Tylko wiedziała, że te dni to smutek. A one tego nie chce. To zbyt boli.
Pragnie iść przecież zawsze szła przed siebie. Tego uczyła innych i siebie. Nie wolno się zatrzymywać. I ona teraz się nie zatrzyma.
Przekroczyła progi tunelu. Wszystko zaczęło dziać się w kosmicznym tempie. Ten głos.
To uczucie cudownej radości. I ciało tak lekkie. Nie wiedziała że je ma.
Chciała jak nigdy dotrzeć do tej bramy gdzie prowadził ją głos i światło.
Zapomniała. Wszystko odchodziło w niepamięć. Teraz była ona.
Nie było lat które przeżyła. Nie było męża dzieci. Nie było rodzeństwa matki i ludzi.
Był inny świat. Taki o którym marzyła przez całe swoje życie.
Nie było zła. Nie było agresji podstępu i samotności.
Czuła że podarował jej ktoś nareszcie to o czym śniła. Co budziło ją każdego dnia.
Wartość której nie potrafiła określić.
A teraz ma to podarowane. Nie zawróci już z tej ścieżki myślała. To moja ścieżka.
Coś ją przyciągało do światła z nieokreśloną prędkością. Była szczęśliwa.
Nagle gdy już chwytała dłonią klamkę bramy. Coś ją zaczęło ciągnąć, aby zawróciła.
Mówiła. Nie chcę wracać. Pozwólcie mi przejść przez tą bramę.
Ale nie pozwolono.
Coś uchwyciło się jej postaci i szarpało tak mocno.
Powoli zaczynała słyszeć inny głos, niż śpiew. Nadal nie chciała wracać.
Pragnęła miłości. A ta miłość była za tą tajemniczą bramą.
Ale to nie było jej dane. Gdyż usłyszała głos.
Mamo ja się boję! Nie śpij!
Otwórz oczy mamo! Kochana mamo! Nikogo nie ma w domu! Ciemno jest!
Dlaczego tylko śpisz? Przytul mnie. Ja strasznie się boję. Słyszysz?
Ten głos był głosem jej syna.
Powoli ciało zaczęło ciążyć. Wszystko bolało. Zmęczenie tylko zmęczenie ogarniało jej postać.
Ból i żal że nie mogła przejść przez tą bramę.
Nie mogła otworzyć oczu. Powieki były ciężkie. To nie było jej życie. To nie był jej świat.
A jednak. Głos syna stawał się prawdziwy. Zaczęła sobie przypominać, kim on jest dla niej.
Zimne krople czegoś spadały jej na twarz. Myślała co to może być?
I te szarpanie za jej ręce. Ktoś dotykał jej ramion.
Mówił wstań! Ja nie chcę abyś spała!
A ona przecież słyszy. Nie śpi.
I nie chce aby ktoś nią szarpał.
Myślała. Muszę zobaczyć tą osobę. Muszę jej powiedzieć że tak nie wolno!.
Nikt nie ma prawa odbierać mi - mojej ścieżki. Mojej miłości!
A właśnie. Miłość. Kogo ja kocham? Pytanie kołatało się w jej myśli.
I powoli obrazy przesuwały się w jej głowie. Twarze – dzieci, męża i innych osób.
Powoli powracała do rzeczywistości. Tej której tak usilnie - teraz nie chciał.
Ten głos był jej miłością. Jęknęła. Przecież ja go tak bardzo kocham.
Powoli otwierała oczy. Patrzyła na twarz syna nadal nieprzytomnym wzrokiem.
Ogromny lęk czuła przed tym co ma się potoczyć dalej.
I miała rację. Jej ciało było pomarszczone zmęczone i stare.
Nie takie które chciałaby zobaczyć. Nie wie ile czasu trwał jej sen? Nie wie ile przebudzenie?
Wiedziała tylko, że ma jedno tylko życzenie. Nie budźcie mnie nigdy więcej.
Ale nie wiedziała, że jej dziwne sny będą coraz częściej.
Będą przychodziły niespodziewanie.

Dziś Marta po kolejnych snach i ścieżkach marzeń. Wie.
Że przyjdzie taki sen z którego już nie powróci. Dziś wie o wiele więcej.

28-1-2011 Pamela

wtorek, 25 stycznia 2011

CZĘŚĆ...17

Anielka i Czesio przez życie...17

Dziś muszę wam powiedzieć, że zawiodłem się na córkach.
Zobaczyłem, że obcy ludzie mają lepsze serca.
Potrafią dodać siły i wiary.
Gdyśmy dzwonili myślałem, że ucieszą się , że przyjadą.
Albo do siebie zaproszą. Ale nie. Twarde i zimne.
Ludzie u których pracuję , dają tyle zaufania.
A własne dzieci. Nie.
Anielce było przykro , gdy słyszała te słowa.
Tyle razy chciała pojechać. Dobrze, że zadzwoniliśmy.
Gdybyśmy pojechali.
A one by nie wpuściły do mieszkania. Jak byśmy się czuli?
Pierwszy nasz odruch, kupić sobie flaszkę i się upić.
Ale przewalczyliśmy.
I jesteśmy sami z siebie dumni.
Opowiadałem memu pracodawcy. Powiedział.
Ważne że ja panu ufam. I to od pana zależy.
Czy dalej będzie to trwało?
A każdemu trzeba dać szansę.
Nie jesteś Czesiu złym człowiekiem.
Wódka nie pozwoliła normalnie myśleć.
Ale potrafisz pracować i to najważniejsze.
Mówię wam.
Obcy człowiek. Dał mi wiarę i siłę , że mogę żyć lepiej.
Dziś wracałem do domu z pracy zadowolony.
Usłyszałem, że ktoś mi wierzy i ufa.
Zjem obiad i biorę się za malowanie siatki.
Warto zająć głowę robotą. I ma się korzyść z tego.
Do jutra moje mordeczki kochane. Myślę, że i Wy ufacie.
Może uda mi się zmienić - być innym człowiekiem.

25-1-2011 Pamela

piątek, 21 stycznia 2011

CZEŚĆ...16

KTO MYŚLI ŻE JA OPISUJĘ SWOJE ŻYCIE...TO PIESZE, ZE NIE. TO JEST TYLKO. OPOWIEŚĆ JAK WIELE...A ŻYCIE PISZE RÓŻNE DZIEJE...SĄ WAŻNE...JA Z NICH SIĘ NIE ŚMIEJĘ.

Anielka i Czesio przez życie...16


Kochani. Ja już niedługo będę miała ząbki!!!
Cieszę i chciałam podzielić się tą wiadomością z wami.
Czesio pilnuje roboty.
Mówi, że chce zarobić na telewizor.
Dzwoniliśmy do naszych córek.
Przykro nie chciały rozmawiać.
Zapraszaliśmy do siebie ale odmówiły.
A i do siebie nie zapraszały.
Czesio powiedział. Anielica dajmy sobie na razie spokój.
Pracujmy i zarabiajmy sobie na różne rzeczy.
Nie chcą. To nie błagajmy.
Oboje popłakaliśmy sobie na tak niewyrozumiałe córki.
Moja pani powiedziała.
Pani Anielko. Zatęsknią i same przyjadą. Zobaczy pani, że tak będzie.
A wtenczas będzie im głupio , że nie starały się wam pomóc w ciężkich chwilach.
I jeszcze same będą się wpraszały do was. Przeczekajcie.
Ten telefon od was - je zaciekawi.
Myślę, że ma pani rację powiedziałam.
Czesio kupił farbę i chce pomalować furtkę i bramę.
Ale najpierw oczyścić musi , bo zardzewiała.
Mówi. Siatkę też pomaluje. Będzie inaczej wyglądać.
Lubię jak tak mówi.
Lubię gdy sam myśli - jak gospodarz.
Sąsiedzi zaczynają inaczej patrzeć na nas.
Mówią nawet dzień dobry.
Kiedyś odwracali się. Udawali że niby nas nie widzą.
Gdy Czesio przekopał grządki.
To jedna sąsiadka nawet dała mi flance kwiatów.
Posadziłam sobie.
Troszkę kupiłam w doniczkach popostawiałam i od razu ładniej.
Przydałoby się dom odmalować, to już inaczej by wyglądał.
Chodzę i myślę teraz o wszystkim.
Myślę.
Jacy my przez tyle lat ślepi byliśmy.
Ale życie na błędach - jednak czegoś uczy.
Na sobotę zaprosili nas do siebie Mańka z Kazikiem.
Następna próba przed nami.
Czy uda nam się ją przetrzymać ? Pa. Trzymajcie za nas kciuki.

21-1-2011 Pamela

wtorek, 18 stycznia 2011

CZĘŚĆ...15

Anielka i Czesio przez życie...15


Muszę wam opisać co robiliśmy w niedzielę z Anielkom …
Teraz w domu naszym czysto i wysprzątane …
Pościel czyściutka i pachnąca … Zapach w domu się unosił …
Jak u nas dawno tak nie było … My wykąpani - tacy inni niż kiedyś …
Przy śniadaniu sobie rozmawiamy, co będziemy robić …
Anielka powiedziała …
Chyba pójdziemy do kościoła Czesiu …
A po kościele …
Pójdziemy do Józia … Kupimy piwko i porozmawiamy …
Ale Czesiu …
Wypijemy tylko po piwku … Nie więcej …
Byłem zdziwiony …
I pełen obaw tej próby … Ale się zgodziłem …
Oj w kościele gdy ksiądz mówił kazanie, to mało się nie popłakałam …
Mówił że Bóg kocha najgorszego grzesznika i nigdy go nie opuszcza …
To dało mi dużo wiary … Wiary w samego siebie …
Po mszy poszliśmy do Józia …
W sklepie kupiliśmy 6 piw, troszkę kiełbasy, chleb i ciasto …
Genia była tak zdziwiona …
A Józio aż podskoczył z radości …
No to mi się podoba … Teraz jesteście kumplami … Tak jak kiedyś …
No jesteśmy powiedziałem …
Ale bym chciał abyście i wy swoje życie zmienili na lepsze …
Marnie wyglądasz Józiu …
Genia powiedziała …
Nic nie je tylko jabcoki pije …
A jakie boleści miewa …
Ty Czesiu - byś nie chciał mieć …
No nie chciałbym odpowiedziałem …
Geni ślina ciekła do piwek … Siedziała i się gapiła na flaszki …
Anielka pokroiła ciasto i chleb … Kiełbasę zagrzała na patelni …
Szukała talerzyków … Ale nie znalazła …
Tylko miednicę brudnych naczyń i garów obok …
Patrzyła bezradnie na ten bałagan u nich w domu …
Wzięła wodę i zaczęła zmywać …
Tak spędziliśmy niedzielę …
Ja wypiłem jedno piwo … Anielka wcale nie piła …
Zostawiliśmy im, aby mieli …
W domu cieszyliśmy się naszym czystym mieszkaniem …
Powiedziałem …
Wiesz Anielka …
Przydałoby się mieć telewizor …Nudno tak siedzieć.
Kochani … Kończę … Jutro do roboty …

18-1-2011 Pamela

sobota, 15 stycznia 2011

CZĘŚĆ...14

Anielka i Czesio przez życie...14

Wiecie jak mnie Józio zdenerwował . Wiem - że czuje się urażony .
Może przyjść z Genią .
Mogę dać jeść i herbatkę, albo kawę zrobić .
On nawet nie wie jak nam jest ciężko rzucić to picie .
My sami walczymy aby się nie napić .
Wszystko stracimy .
Pracę i pieniądze .
A my - teraz wiemy jak - i ile można mieć .Stać nas na jedzenie . I wiele innych rzeczy w domu .
Podobało mi się , że się Czesiu nie złamał przy Józiu .
Mógł przecież wziąć pieniądze i iść kupić piwo albo flaszkę wódki .
Prawie cały dzień kosił trawę na podwórku .Jak popatrzyłam .
Tak ładnie się zrobiło . Aż westchnęłam .
Teraz to mogę dzieci zaprosić do nas .
Jak się przekonają że dbamy o dom i wszystko dookoła .
Zrozumieją - że my chcemy inaczej żyć .
Mówię do Czesia .
Jak bym ogródki z kwiatami porobiła to jeszcze ładniej u nas by było .
A Czesio .
Jak chcesz to Ci przekopię zagony . Tylko pokaż gdzie ?
Plac mamy duży.
O tak Czesiu duży . Gdybyśmy mieli pieniądze .
To by się z niego i trzy działki zrobiło .
Jedną byśmy sprzedali . Dom wyremontowali . I żyli sobie jak ludzie .
A ty Anielica masz głowę mówi Czesio .
Na diabła nam tyle .
Tak sobie siedzieliśmy pod tym parasolem i marzyliśmy z Czesiem .
Teraz dopiero zobaczyliśmy , ile trzeba zrobić na placu i w domu .
Mówię . Wiesz Czesiu .
Jak by drzewka owocowe popodcinał , one by dopiero zaczęły owocować . Zaniedbaliśmy wszystko
Choć idziemy do domu coś zjeść .
Potem popatrzymy gdzie zrobię ogródki .
Widziałam że Czesio był zmęczony , ale zadowolony .
Teraz skończę .
Biorę się za jedzenie obiadu z Czesiem .
Jednak nie żałuję że z nim jestem . My to nadal jednak się kochamy .
A Wy jak myślicie ? . Pa

15-1-2011 Pamela

środa, 12 stycznia 2011

CZĘŚĆ...13

Anielka i Czesio przez życie...13

Już myślałem ze odpoczniemy sobie z Anielką po tygodniu pracy . Ale z rana przyszedł Józio . Oj i się zaczęło . Patrzył z otwartą gębą na stolik i krzesełka . Podziwiając parasol . Mamrotał sobie . O już się bogacą . Józia nie odwiedzają . Lepsi są niż Józio . Co pieniądz robi z przyjaciół ? Mnie aż cholera brała . Ale nic kosiłem trawę na podwórku . Pożyczoną kosiarką . Anielka sprzątała w domu . A w pralce pranie się prało . Nigdzie nie chodzimy , gdyż jak pójdziemy i zaczniemy pić . To i robotę możemy stracić . Mówię do Józia . Siadaj zaraz zawołam Anielkę zrobi coś do jedzenia , a my sobie pogadamy . Józio mówi co mi tam jedzeniem głowę zawracasz . Stawiaj piwo to pogadamy . Oj nie mam piwa . Bo wiesz Józiu jak jest to kusi . A jak kusi to się wypije . A jak wypiję no to mogę i do roboty nie pójść . A jak nie pójdę . To sam wiesz . Stracę . A ja nie chcę tak dobrego miejsca stracić . No , no mądrala Józio powiada . Lepiej stracić kolegę . Tak mam rozumieć ? . Nie Józiu źle rozumiesz . Możesz być kolegą . Tylko ze już ja nie chcę pić . Tyle co wypiłem . Już mi starczy . Anielka przyniosła kanapki i herbatę . Usiadła i pytać się zaczęła . Co Genia robi ? Czy mają pieniądze i jedzenie . Józio mówi . Chyba sobie żarty ze mnie robisz ? My pieniądze . A skąd ? . Tak Anielka . No z pracy . Bo my mamy z pracy . A Wy Józiu nie szukacie ? Nie . Odpowiedział Józiu gniewnie . Zamiast mi tu dyrdymały gadać . Postawcie coś lepiej . Nie mamy . Anielka mówi . Mogę Ci dać 10 zł . I kupisz dla siebie i Geni chleba . Józi się obraził i poszedł . Kończę kochani . Muszę trawę skosić . No to mordeczka . Do jutra .

C.D.N

12-1-2011 Pamela

poniedziałek, 10 stycznia 2011

CZĘŚĆ...12

Anielka i Czesio przez życie...12

Wiecie jaką miałam niespodziankę gdy wróciłam do domu . O Matko Kochana nie poznałam własnego podwórka . Tak było pięknie przystrojone . Oj gdy Józio zobaczy , to będzie miał żal . Pozazdrości od razu . Tak sobie pomyślałam . Ale gdy do domu weszłam, to aż mnie zatkało . Lodówka . Moje marzenie . A Czesiu w łazience coś tam robi . Pomyślałam - co z niego taki czyścioch . Ale drzwi otwarte . On sobie pogwizduje . Poszłam ciekawa zobaczyć . I tu następna niespodzianka . Pralka automat . Czesiu z mordą uśmiechniętą . Mówi . No Anielica bierz się za pranie . Ja oniemiałam na ten widok . Ale po chwili mówię . Czesiu gadaj jak na spowiedzi . Co to za cyrki ? W jaki sposób to masz ? Czy nikt nie przyjdzie szukać tego wszystkiego ?

Ja zacząłem ją pocieszać

Nie martw się Anielka . Spokojnie . Moi pracodawcy mi to dali . Jeszcze przyczepką przywieźli . Pomogli wnieść . Ja sam nie mogłem dać wiary . Ale pięknie u nas się z tym wszystkim robi . Chyba naprawdę zaczynamy żyć inaczej . Anielka - aż popłakała się z radości . Mówiła . Oj Czesiu tylko naprawdę nie zmarnuj tych dobrych chwil . Pracę mamy . Pieniądze mamy . I jeszcze coraz ładniej w domu . A podziękowałeś ? To takie drogie prezenty . Chyba już zakończę tą notkę. Do jutra kochani . Pa .

C.D.N

10-1-2011 Pamela

piątek, 7 stycznia 2011

CZĘŚĆ...11

Anielka i Czesio przez życie...11

Witam Was . Jestem dziś taki zadowolony . Tam gdzie pracuje jest fajnie . Ludzie tacy mili . Wczoraj przywieźli im nową lodówkę i pralkę . Jeszcze parę takich nowych rzeczy . Pani się mnie spytała czy chciałbym te stare ?. A no pewnie powiedziałem . Anielka w automacie będzie sobie prała . No i lodówki to muszę się przyznać nie mieliśmy . Tak po pracy zajechałem pod dom samochodem . Wszystko przywieźliśmy . Teraz na podwórku mam ogromny parasol a pod nim stolik i krzesełka . Ale ładnie teraz podwórko wygląda . Pan obiecał że jak kupią sobie kosiarkę nową . To tą mi dadzą tą starą . Popatrzył na plac . I mówi . Oj koszenie by się przydało . Teraz to widzę jak jest dobrze pracować . I pieniądze się ma . I ma się przy okazji potrzebne sprzęty . Anielka jak wróci z pracy to się zadziwi . Muszę podłączyć jej pralkę . Ale będzie teraz wygoda . A lodówka . Och ma tak duży zamrażalnik . Nic nam się nie popsuje . Biorę się do roboty . Nie ma co siedzieć . Niech Anielka dziś za pranie się weźmie . No to mordeczka kochani robota czeka .

7-1-2011 Pamela

środa, 5 stycznia 2011

CZĘŚĆ...10

Anielka i Czesio przez życie...10

Witam kochani . Mam za sobą pracowity dzień . Czesiu potulny jak aniołek . W domu siedzi nawet mało gada . Muszę powiedzieć dał mi swoje pieniądze . Wnerwiona byłam na niego . Miałam nie brać pieniędzy . Ale pomyślałam . Jak ma iść do Józia i je przepuścić . O to nie ! Na bilety do dzieci będzie aby pojechać . Tak piszę dzieci . Mamy dwoje to znaczy dwie córki . Ha . Jedna ma 22 lata a druga 20 . To nie takie proste , napisać kto zawinił . Ale i one nie były całkiem tak jak trzeba . Pierwsza mając 18 lat porzuciła szkołę i wyszła za mąż . Była w ciąży . Tak jestem babcią . Ale nie pozwalają mi na kontakty z wnuczkiem . Mieszkają w mieście . A druga po maturze wyszła za mąż . I też mieszka w mieście . Oczekują dziecka . A nas się wstydzą . Chciałabym im pokazać, że wyglądam na człowieka . Zobaczyć wnuczka . Ale mam żal że tak postąpiły z nami . Jednak je wychowałam . Moja pani już zaczęła wyrywać mi zęby . Powoli zrobimy porządek . Tak mówi . A ja jestem wdzięczna . Bo kto by chciał za darmo . Dziś wróciłam wcześniej, to i mniej zarobiłam . Czekam na Czesia . Myślę że wróci po robocie do domu . Na razie kończę . Pa .

5-1-2011 Pamela

C.D.N

niedziela, 2 stycznia 2011

CZĘŚĆ...9

Anielka i Czesio przez życie...9

Wczoraj nawaliłem . Nawet pisać mi się o tym nie chce . I jeszcze czytam że Anielka liczyła na pieniądze które mam . Raczej miałem . Rano mało gadaliśmy ze sobą . Szybko szykowała się do pracy . A ja milczałem . Milczałem bo głupio mi było . Ona stara się jak może i naprawdę zarabia więcej niż ja . Ma rację że nazywa mnie świnią . Ale to wina Józia . Stał taki zmarnowany pod sklepem . A jak się dowiedział że z roboty wracam . To jeszcze bardziej zmarkotniał . No to teraz Józia nie chcesz znać . Forsę masz , co z dziadem będziesz rozmawiał . Kupiłem 4 piwa i jabcoka . No i poszliśmy do Józia . Genia ucieszona aż mlaskała na widok butelek . Wypiliśmy jabcoka . Tak jakoś w głowie mi zawirowało . Mówię im, że idę do domu . Bo Anielka wróci i będzie zła . Jeszcze wyprosili po piwie abym im zostawił . No i do domu poszedłem . Patrzę a tu nikogo . O w mordę pomyślałem . Anielica ruszyła chyba w tango . Tak wypiłem te piwa i zasnąłem . Nawet nie słyszałem kiedy wróciła . Dziś czytam co napisała . No i wstyd . Ona zarobiła 200zł . A ja nawet nie umiałem jej swoich marnych groszy oddać . Tylko zaraz na piwska wydałem . Oj ciekawe jak dziś wróci , czy będzie chciała ze mną gadać . Mam tylko 100zł dla niej . I obiecuję sklepy omijać . Muszę się zmienić . No muszę . Robotę mi załatwiła . sama pracuje . A ja co ? Dalej mam żyć jak menel ? Chyba czas pomyśleć inaczej . Do następnej notki . Mordeczka kochani .

2-1-2011 Pamela

C.D.N