Łączna liczba wyświetleń

sobota, 26 czerwca 2010

SPOTKANE MARZENIE

SPOTKANE MARZENIE

W pokoju ciemno a za oknem wędrują chmury ciężkie niosące tylko całą lawinę łez… Taki dzień nie niesie myśli które łaskoczą uśmiechem.
Ale ona uśmiecha się, gdyż obraz marzeń ma przed oczami.
Romantyczka… Krocząca w marzeniach przez życie.
Barwi je jak umie… Lubi barwić… Bez barw jak bez powietrza… Dusi ją monotonia… Nie lubi żyć w zamkniętym świecie dnia.
Wolność przestrzeń jest jej potrzebą przetrwania… I ten obraz właśnie dziś.
Rozweselił jej serce… Spotkała kiedyś marzenie swego życia.
Ale to było tylko marzenie… Nie mogła mieć na własność… Mogła tylko być
Na wyciągnięcie dłoni… Ale to były najpiękniejsze jej lata.
Kochać kogoś… Tak naprawdę dojrzale rozsądnie… Nie pragnąc zawładnąć uczuciem tej osoby… Nie pragnęła zniewolić swoją miłością… Odebrać wolności… Ogromna przyjaźń połączyła ich w rozmowach.
Podawali sobie słowa, które pozwalały rozwiązywać problemy życia.
Wtenczas życie stawało się inne… Mniej ciężkie bolesne… Było jak obłoczek.
Dziś właśnie ten obraz marzeń daje jej siłę… Rozświetla myśli.
Każdy powinien spotkać takie uczucie… Ono jest wartością.
Uśmiecha się gdyż spotkała na swej drodze kogoś pięknego… Warto było.
Chwile na gór szczycie rozmów… Cały świat mieli pod stopami.
A chmury pozwalały się dotknąć dłonią… Żyli jak motyle szczęścia.
Gdyż człowiek jest szczęśliwy wtenczas gdy daje… Daje to co nie ma ceny.
Oni dawali sobie… I stawali się silniejsi… Nikogo nie krzywdząc.
Dwa serce pośród tłumu… A gdzieś niewidoczne i samotne.
Wzbogaciły swe postacie… W wiarę… Że można żyć i nie ranić innych.
I o to przecież w życiu chodzi… Nieść w dłoniach podarek szczęścia.
Pozostał to szczęście w sercu utrwalone na wszystkie lata… Niech się rozmnaża… Pozwala stąpać w tym świecie w światłach przyjaznych.
A na wet dzień deszczowy stanie się piękniejszy… Stanie się ważny.

26-06-2010 Pamela

piątek, 25 czerwca 2010

NIE WIELE WIEM... WIELE OTRZYMAM.




NIE WIELE WIEM… WIELE OTRZYMAM.

Krocząc pod rękę z mym Losem… Chyba go lubię, tak jak On mnie.
Kroczymy ścieżkami zarośniętymi… Kroczymy w kaloszach inaczej się nie da.
Parasol nad głową wystukuje muzyczne tony…
Bywają tak skoczne… Aż i ja skaczę przez kałuże… Ale i tak mam spodnie mokre.
Szczęście… Ono też kroczy razem ze mną.
Mogę patrzeć na tajemnicze krzewiny… Różne myśli przemkną.
I rozśmiesza mnie jedna myśl… Ona jest niezmienna.
Gdyż pamiętam że szłam… Szłam kiedyś tą samą drogą.
I wiele wyłaniało się strachów… Pamiętam Dydka na jednej nodze.
Wyłonił się prze de mną gdy byłam małą dziewczynką… I wystarczyło.
Wystraszył na całe życie.
Dziś patrzę w to miejsce z lękiem i oczekiwaniem… Pojawi się czy nie…?
Nie spotkałam Go dziś… On straszy tylko małe dziewczynki…
Dziewczynki… Te które żyły w ciągłym strachu… Dostawały ten strach jak pokarm.
Dziś cóż… Czasem się czegoś lękam… Ale inaczej jak kiedyś.
Dziś… To już inne karty życia… Choć nie najpiękniejsze… Choć mają wiele koślawych obrazów… To jednak… Nauczyłam się żyć.
Żyć w samotnych wędrówkach… Samotnych łzach… Rozmowach.
Samotnym uśmiechów z sukcesów i upadków.
A właśnie… Jestem… Jak krzew czasem niewidoczny…..
Jestem rośliną niepotrzebną w ogrodach serc upragnionych.
Uśmiecham się… Dzwonią leśne dzwoneczki życia… One też żyją samotne.
Mają swoje pięć minut… Zachwycające pięć minut… Warte aby istniały.
Ale o mnie nikt tak nie powie… No może ktoś powie w chwili litości.
Litościwe słowa… Nie lubię litości… Litość… Odbiera wiarę w siebie.
Jest tylko przypływem słabości człowieka… Człowieka bezradnego nie umiejącego nic podarować.
Ja szukam wciąż siły… Energii na kolejne dni…
Nie pragnę podarować Nic… Śmieszne jako to nic wygląda…?
Wygląda jak dziecko które było i zostało usunięte i wyrwane z łona matki z krzykiem i rozpaczą.
Wygląda tak jak ja… Urodzona bez miłości… W pędzie ludzkiej pobudliwości.
Bez oczekiwania na radość… Bez wartości jako człowiek.
Nic to które się wdarło… Gdyż ktoś był bezsilny.
Nie potrafił zapobiec aby mnie nie było.
Kroczę niosąc największą wartość.
Ja to małe nic… Mam w sercu radość z darów życia… Pokochałam ten LOS.
Choć inni Go czasem przeklinają… Nie warto… Budzić czegoś, co nas zrani.

25-06-2010 Pamela

wtorek, 22 czerwca 2010

LOSIE...




LOSIE…

Wiele przyjdzie dni.
Zamknąć tak przed światem.
Będę ja i Ty.
Pośród miękkich szmatek.

Będziesz znaczył mi.
Nocy dni przeboje.
Będziesz śmiał się drwił.
Z tego - czego się boję.

Wiele przyjdzie dni.
Zamknąć w ciasnym kręgu.
Nie zapewnisz nic.
W nosie masz przysięgę.

Będziesz pośród szkieł.
Pośród luster krzywych.
Tańczył tak jak nikt.
W uśmiechu złośliwym.

Poprowadzisz do bram.
Między dziś a jutro.
Losie może daj.
Wyjść - awaryjną furtką.

Losie, losie mój.
Biorę Cię pod rękę.
Razem wyruszymy na bój.
Śpiewając najpiękniej.

22-06-2010 Pamela

piątek, 18 czerwca 2010

KIEDY TAK CZEKAM



KIEDY TAK CZEKAM

Wzrok zatopiony w szybę… Tam tańczą promienie słoneczne.
Zieleń… Kwiaty świeże… Bukiety ciszy mkną ze mną.
Kiedy tak czekam w zamyśleniu… Samotnie.

Coś głośno puka… Przechodzi przez ciało dreszcz.
Ileż tak trwam… Jak nieruchomy posąg…?
Ta cisza doprowadza do tkliwych łez… Czy wiesz…?

Szepczę do bijącego serca… Nie łomocz z lękiem dziś.
Nie odbieraj odwagi na chwile trwania.
Spokojem kołysz me myśli, jak spełnienia sny.

Ale powoli spływa łza… Obrazy rozmazuje zasłania.
Całe ciało drży… Wspomnieniami z przed laty.
Nocnych lęków… Ciepła braku.

Kiedy tak czekam… Coś głośno puka.
To serce bije jak dzwon zbyt głośno.
I zbieram smutku kwiaty z tamtych dni.
Kwiaty bólu… Kwiat lęku… I ten, który trwa… Samotność.

18-06-2010 Pamela

środa, 16 czerwca 2010

"KOCHAĆ" TAK PO PROSTU




„KOCHAĆ” TAK PO PROSTU

Lubię tą jedną jedyną drogę swojego życia…
Na niej zawsze widzę człowieka.
Bywa, że stoi poraniony zgarbiony.
A bywa, że dumny wzrokiem przenika.

Maleńki czasem bywa ten świat.
Gdyż spotykamy tych, co już odeszli w zapomnienie.
Dłoń drży… Zdziwienie głosu brak.
Czy mogą się połączyć historii cienie.

„Kochać” tak po prostu… Wspomnień ból.
Nie mówić odejdź jak najdalej z oczu.
Obraz gdzieś zawsze w myślach się snuł.
Był… Choć nie zawsze filmem uroczym.

Słońce promieniami otula ciała dwa.
Odległe… Pełne ran przez wyboiste drogi.
Wzrok załzawiony… Pytanie dlaczego stało się tak…?
Och losie… Jak żeś poplątał uczuć drogi.

„Kochać” tak po prostu… Człowieka z błędami dni.
Pozwolić na poprawę… Duszy odmianę.
Dziś odlegli… Nie ma pocałunków tamtych dni.
Zranieni… Ale słowo było kiedyś „Kocham” szeptane.

16-06-2010 Pamela

poniedziałek, 14 czerwca 2010

DESZCZOWY DZIEŃ PŁYNĄCYCH MYŚLI - JAK ŁZY.




DESZCZOWY DZIEŃ PŁYNĄCYCH MYŚLI - JAK ŁZY.

Dzień pełen przemyśleń…
A po szybach płyną deszczu łzy.
Milcząc gdzieś płynę daleko w życia korytarze nieznane.
Jak bywają różne…
Bywa, że dla mnie tylko garść popiołu.
Wspomnień pozostanie.
Wiele pięknych dni życie pozwalało mi malować.
Pozwala…
Abym spełniała marzenia sercem całym.
Ale…
Moja kropelka uczuć jest niczym.
Czym miałaby być…?
Oczekuję chyba za wiele od ludzi.
Tam gdzie zatopię me serce z miłością i całym oddaniem.
Dziś pytam się siebie…
Czy przyniesie maleńka chwila, co marzeniem ogarniam…?
Nie przyniesie…
Straciłam… Straciłam na zawsze.
Tak bardzo otulałam mym sercem…
Mą myślą każdą.
Szepnęłam nawet, że będę trwała.
I otrzymałam słowa pełne wyrzutu…
Słowa raniące me serce.
Gdyż po to przybyłam tam, aby to usłyszeć…?
Ludzie się zmieniają…
I mają prawo, gdyż to jest ich życie.
Ale nie mają prawa sądzić…
Nie mają prawa wymagać czegoś, czego sami nie dają.
Mijają dni…
Oczekuję na słowa…
One płyną do innych ludzkich serc.
Omijają mej duszy furtkę pełną przyjaźni i ciepła.
Ostatnio zrozumiałam…
Jak inni potrafią ranić…
Ale nie potrafią porozmawiać - wyjaśnić.
Nie pragnie się oddać chwilki czasu... Na rozmowę.
I jeszcze opluć słowem win…
A ja tych słów nie rozumiem.
To ja oddaję tak wiele chwil...
Z mojego dnia, aby być tam gdzie deszcz smutku na mnie spadnie.
Zmienne tego roku dni…
Przyniosły bardzo wiele zmian w mym życiu.
Nauczyły…
Być taką jak inni bywają…
Inną niż by chcieli widzieć.
Nie zobaczą mych łez…
Nie pokażę ich aby mogli się radować.
Człowiek człowiekowi jak czasem może podarować czasem ciężar smutku.
I nie zastanowi się, że niszczy tak wiele…
Sam niszczy najpiękniejsze uczucie.
Ale… Dlaczego ma się zastanawiać…?
Gdy miał swój gorszy dzień.
I pragnie tylko, aby ulżyć sobie…
Aby uderzyć słowem w kogoś, o kim wie naprawdę zbyt mało
A wręcz nie starał się tej osoby poznać.
Nie jest mym pragnieniem i myślą karać innych…
Nie umiem być mściwą.
Dziś pośród deszczowych chwil dnia…
Płyną łzy…
Tak jak te po szybach.
Ale… Mam to jedyne szczęście…
Mam blisko zawsze wyrozumiałe serce.
Gdzie pośród życiowych burz…
Umieliśmy prostować wszystko…
Oczyścić kurz.
I dziwią mnie inni… Pragnący zrozumienia…
Nie dający ze swego serca nawet światełka lśnienia.

14-06-2010 Pamela

piątek, 11 czerwca 2010

GWIAZDO NOCY




GWIAZDO NOCY

Po niebie wzrok powoli - przepływa.
Gdzie tańczą gwiazdy.
Niosąc iskierki - wspaniałe.
Pląsy - taneczne sploty.
Zachwytu korowody…
Lśnią wytrwale.
Gwiazdo Nocy bicia.
Z nadzieją.
Marzeń ciepłych spacerów.
Wielkiej tęsknoty.

Pod granatowym parasolem.
W splocie iskierek.
Niesie się szept wielu serc z miłością.
Pachnie maciejką…
Osika drży i się śmieje.
Liście melodię tęsknoty - szeleszczą.

Gwiazdo Nocy.
Oprowadzasz szlakiem wspomnienia.
Przynosząc uczuć .
Barwy zapisane.
Cudownie jest żyć…
Tak ciepło oddycha dziś ziemia.
Myśl płynie…
Ile już nocy - tak w sercu kołysanych…?

11-06-2010 Pamela

środa, 9 czerwca 2010

DZIEŃ PRZYJACIELA




DZIEŃ PRZYJACIELA

Nie szukam pamięcią, kiedy przybywasz.
Wiem, że życie Cię prowadzi innymi ścieżkami.
Przyjaciel… Przyjaciółka…
Serce rytm wybija.
Każdą naszą razem chwilę…
Wspominam z łzami.

To były najpiękniejsze chwile.
Rozmowy i zrozumienie.
Najważniejsze że Byłaś… Że Byłeś.
Rozsiewają radości promienie.

Z szacunkiem wspominam.
To co było między nami.
Bogactwem głos rozmów…
Bez licytacji.
Nie było ważne, że prawda zaboli.
Ważne było ile niosło dobra…
My i między nami relacje.

Dzień Przyjaciela w sercu jest zawsze.
Nie ma dla tych uczuć… Ceny.
Pozwala w oczy radośnie patrzeć.
Dziękuję… Że jesteśmy… Istniejemy.

9-06-2010 Pamela

wtorek, 1 czerwca 2010

CZY WARTO ŻYĆ WCZORAJSZYM DNIEM...?

Czy warto żyć wczorajszym dniem…?

Patrzę przez zasłonę chmur na dzisiejszy dzień… Pragnę tak wiele dobra.
Marzą mi się, słoneczne ciepłe dni.
Ale… Jest ktoś, kto nie pozwala mi żyć dzisiejszym dniem.
Zawsze muszę pamiętać wczoraj… Muszę powracać do tego, co było.
Męczy mnie to, co było… Często psychicznie nie wytrzymuję.
Słucham tych wspomnień… I czuję ogromny ból… Kurczę swą postać i staję się maleńka.
A chciałabym się stać niewidoczna… Cofnąć się do chwili gdy znikam i mnie nie będzie.
I ulga w całym mym ciele… Okrzyk… Nie istnieję.
Nie cierpię tego, czego nie zapragnęłam…
To cierpienie, zapisał mi w karty życia, smaganiem razów los.
Los… Każdy ma swój inny… Szczęśliwi ci, co mieli płynący mlekiem i miodem.
Mój był zły… Pełen niezrozumienie… Szyderczy nieludzki… Był… I nadal jest.
Czy budząc się muszę wpadać w dołek…?
Tak chciałabym postawić nogę na ciepłej i pełnej dającej odwagi podłodze.
Dziś szukam maleńkiego sznureczka, aby uczepić się i odpłynąć daleko.
Odpłynąć… Pozostawiając wczoraj… Pozostawiając ból cierpienie niesmak i złe wspomnienie.
Uwierzyłby ktoś w moje słowa wspomnień…? Nie, nie uwierzył… Jeszcze by się wyśmiał.
Znam ten ból i kpiny… Znam wyśmiewaczy z cierpienia innych.
Mówią… Biedny bo głupi… Głupi bo biedny.
Ale czy ci biedni i głupi zgotowali sobie taki los… Chcieli istnieć…?
I tu jest wszystko… Ktoś za nas decyduje abyśmy zostali spłodzeni i urodzeni.
Szkoda że bywają ci” ktoś” mało odpowiedzialni… Płodzą dzieci i barwią ich życie w cierpienie.
Jak może człowiek nie kochany, nie nauczony - KOCHAĆ…?
Jak może być człowiekiem wykształconym…? Gdy nie dla niego nauka…?
Ile można myśleć i pragnąć aby stawać się lepszym…?
Gdy każdego dnia podawana jest czara goryczy… Czara trucizny niesmaku na radość…?
Dziś byłby piękny dzień… Pracowałam do granic wytrzymałości, aby nie przybiegło przez myśl wczoraj… Uśmiechałam się nawet prasując…Choć nogi bolały.
Ale przydreptało wczoraj… Wkradło się i wierciło dziurę… Choć tego nie chciałam.
Jeszcze oczekiwało zrozumienia… Mówiąc… Nikt nie wycierpiał tyle co ja.
Tak… Każdy ma swoje ja… Szkoda tylko że to ja, jest tak egoistyczne i niesprawiedliwe.
Gdyż, to ja - pragnie abym i ja cierpiała… Cierpię… Ile dam radę to wytrzymać…? Nie wiem.
To „ ja” nie widzi że prowadzi mnie do depresji… Prowadzi mnie w ciemne bez cienia dobra i ciepła komnaty.
To ” ja” gdy odejdzie… Pozostawi mnie w morzu łez… Pozostawi mnie samą samotną.
I w komnatach cierpienia… W drodze do czeluści gdzie tylko istnieją trumny i cmentarze.
Nie lubię wracać do wczoraj… Nie lubię żyć wczoraj.
Kto pozwoli mi żyć dniem dzisiejszym…? Zobaczyć jutro… CZY TO NIE ISTNIEJE…?
A może nie jestem godna, aby przekroczyć ten próg…?

31-05-2010 Pamela