Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 14 lutego 2011

MÓJ WALENTY




ACH WALENTY

Wczoraj przed kościołem.
Stało sobie Panów kołem.
Zerkam okiem mym ciekawym.
Ach był On, co ślad zostawił.

Wiecie sami - jak to bywa.
Wybór mamy tam wszelaki.
Stoją różne tam chłopaki.
Starsi młodsi…Skromni i pyskaci.

Ale jeden - z niskim ukłonem.
Puszcza oczko. Kroczy do mnie.
W dłoni trzyma coś w czerwieni.
Szeleszczące lśni się mieni.

Ja skromniutko spuszczam głowę.
Czekam na to. Co mi powie.
A on za łapinę mnie złapał.
I od razu dał słodkiego buziaka.

Tak ja z zaskoczenia.
Dałam mu też… Niech się ośmiela.
Niech da, to co trzyma w dłoni.
A ciekawość myśli goni.

A on skromnie powolutku.
Mój aniele… Koniec smutków.
Podarował serce z kwiatów żywych.
A tam przypięte kolczyki…
Ale mnie zadziwił.

Mówię wam to nie są żarty.
Dla takich pięknych chwil.
Jest i kościół otwarty.
Ach Walenty…
To nic że nie jesteś święty.

14-02-2011 Pamela

1 komentarz:

  1. Co tam świętość, gdy ciekawość?
    Nas przyciąga sięga wzrokiem
    Do gościńca i do kwiecia
    Tam jest zmyłka bałamuty
    Choć wszystko o niej wiemy
    Wciąż dajemy na nie złapać
    Serca wiecznie młode
    Mówiąc...Coś takiego nie do wiary
    Tak zatacza się los kołem
    By kolejna by kolejny dał się złapać
    I do siebie kwiat przytulić
    Mimo, że nikt z nas święty

    Dariusz Pyż

    Pozdrawiam Ciepło

    OdpowiedzUsuń